niedziela, 24 marca 2013

Laminowanie włosów żelatyną

Do laminowania włosów przymierzam się od dość dawna, zainspirowana całą blogosferą. Nie ukrywam jednak - nieco bałam się, jak zareagują moje włosy na taką ilość protein, czy ich nie przesuszę, czy nie będą potem fatalnie wyglądać, itd. Obaw było sporo, na szczęście, jak się w moim przypadku okazało - zupełnie niesłusznych.

Po co laminować włosy?

U mnie miało to na celu przede wszystkim dostarczenie protein, które ostatnio były zupełnie pomijane w mojej pielęgnacji. Zrobiłam mały desk research i wyszło jak na dłoni - aby włosy były piękne, proteiny są niezbędne, są w końcu ich budulcem.
Laminowanie ponadto może dać ciekawe efekty wizualne. Mówię tu o poprawie skrętu w przypadku włosów kręconych (analogicznie - wygładzeniu przy włosach prostych) oraz dodaniu im puszystości (ale nie puchu). Dodatkowo, włosy dzięki temu zabiegowi lepiej się układają.
Oczywiście, wszystkie te pozytywne efekty występują, gdy nie przeproteinujemy naszych włosów tym zabiegiem, gdyż wtedy skutki będą dokładnie odwrotne.
Osobiście zdecydowałam się na laminowanie właśnie teraz, ponieważ ostatnio nieco przesadziłam z nawilżaniem włosów, przez co były obciążone i rozmiękczone. Uznałam, że zafundowanie im dawki protein w tym momencie będzie świetną metodą na zrównoważenie mojej pielęgnacji i jak się okazało - był to strzał w dziesiątkę.

Jak przeprowadzić laminowanie? 

Potrzebne nam będą:
Składniki użyte przeze mnie do laminowania.
  • żelatyna spożywcza (myślę, że firma nie ma żadnego znaczenia) - 1 łyżka,
  • maska nawilżająca - 1 łyżka,
  • kilka (2-3) łyżek gorącej wody.
Do przygotowanego wcześniej naczynia wsypujemy łyżkę żelatyny. Zaczęłam od takiej ilości, wychodząc z założenia, że wolę robić ten zabieg częściej, stosując mniejsze dawki niż ryzykować przeproteinowaniem, ale oczywiście proporcje można dostosować do siebie. Następnie do miseczki wlewamy ok 3 łyżek wody, stopniowo, do rozpuszczenia żelatyny. Czekamy, aż mieszanka ostygnie (ale nie zastygnie! polecam mieszać od czasu do czasu) i łączymy ją z łyżką dowolnej maski nawilżającej do włosów. Taką papkę nakładamy na świeżo umyte, mokre włosy, rozprowadzamy równomiernie (można rozczesać włosy grzebieniem o szerokim rozstawie), a następnie wkładamy pod czepek. W tym momencie można postąpić na kilka sposobów, czyli:
  • albo włożyć głowę pod ciepłą wodę (polewać strumieniem czepek, aby całość się ogrzała),
  • albo podgrzać suszarką,
  • albo zrobić jak ja i po prostu zawinąć całość ręcznikiem ;)
Następnie należy potrzymać mieszankę jakiś czas na głowie. Ja z nią siedziałam przez ok. godzinę, oglądając w tym czasie odkopany przeze mnie serial Kasia i Tomek oraz delektując się niemieckim piwem, czyli w skrócie - spędzając czas na przyjemnościach ;) 
Po tym czasie spłukałam całość ciepłą wodą, dokładnie wypłukując żelatynę z włosów i dalej już postępowałam tak, jak zwykle obchodzę się ze świeżo umytymi włosami (odżywka na całość, olej oraz silikonowe serum na końcówki).

Efekty laminowania

Włosy po laminowaniu - puszyste, skręt taki
jak lubię, lekko usztywnione
W moim przypadku wszystkie efekty są wręcz podręcznikowe. W związku z tym na pewno będę co jakiś czas dostarczać moim włosom protein w ten właśnie sposób. Dodam, że np. żółtko nałożone na moją głowę skutkuje niezbyt ciekawym efektem mega puchu i stąd miałam pewne obawy przed tym sposobem pielęgnacji. Myślałam, że moje włosy po prostu nie lubią dużych dawek dostarczanych jednorazowo. Cóż, na szczęście się myliłam ;)
Jakie są moje włosy po laminowaniu?
  • puszyste,
  • podatne na układanie,
  • o pięknym, naturalnym skręcie (fale), który się utrzymuje,
  • nieco usztywnione, ale w takim pozytywnym sensie,
  • wzmocnione (trochę jak po hennie).
Podsumowując, zabieg jest naprawdę mało kłopotliwy, a przynosi ciekawe efekty. Warto jednak rozpocząć od mniejszych dawek. Lepiej dostarczyć włosom nieco za mało protein i potem tę ilość zwiększać (lub przeprowadzać zabieg nieco częściej), niż je przeproteinować i przez tydzień borykać się z problemem puchu.

1 komentarz:

  1. U mnie żelatyna spisała się średnio , ale za to uwielbiam ''laminowanie'' siemieniem :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń